O konieczności powołania ogólnokrajowych organizacji ekologicznych
W wielu młodzieńczym byłem na rynku rodzinnego miasta Zielonej Góry, gdzie grałem na bębnie do festynu zorganizowanego przez stowarzyszenie Inicjatywa dla Zwierząt, tutejszej dość prężnej organizacji ekologów. Widząc tą organizację, która prezentowała wystawę na tematy ekologiczne, zaobserwowałem iż jej przygotowanie kosztowało członków tego stowarzyszenia bardzo wiele wysiłku, polegającego na zebraniu materiału do ekspozycji itd. Należałoby więc zadać pytanie, czy działalności takich organizacji nie można ulepszyć, ułatwić, poprzez pewną unifikację powtarzalnych czynności, praktyk i standardów działania w skali kraju? Wówczas zamiast dajmy na to 5 dni pracy poświęconej na przygotowanie tej wystawy, wystarczyłby być może jeden dzień, a reszta czasu mogłaby zostać przeznaczona np. na zbieranie funduszy… Takich ogólnopolskich organizacji w moim odczuciu mogłoby powstać kilka, bowiem istnieje wiele dziedzin w jakie zaangażowane są takie stowarzyszenia i wydaje się logiczne, że jedna organizacja nie może już wszystkich zadowolić.
Kampanie prowadzone przez organizacje ekologiczne najczęściej
dotyczą podobnych tematów: praw zwierząt, zdrowej żywności, ochrony przyrody
etc. W tej chwili dominującą praktyką jest to, że w każdym mieście naszego
kraju materiały, ulotki etc. przygotowywane są osobno. Koszty przygotowywania
takich materiałów są w przeliczeniu na ich niski z reguły nakład dość wysokie,
wliczając pracę poświęconą na ich przygotowanie. Gdyby działała jedna centrala,
któraby takie ulotki i inne materiały przygotowywała dla wszystkich podobnych lub bliźniaczych inicjatyw
ekologicznych w całym kraju, koszty by ogromnie spadły, a same ulotki i
materiały informacyjne mogłyby mieć wyższą jakość merytoryczną i estetyczną.
Co więcej, połączone lokalne organizacje ekologiczne mogłyby prowadzić
wspólną politykę public relations i wydajniej kształtować świadomość
ekologiczną działając w skali całego kraju, niż tylko w skali jednego miasta
czy regionu. Umożliwiłoby to wypracowanie w ramach jednej
organizacji wysokiego poziomu know-how o sposobie organizowania się,
oddziaływania na media, zbierania funduszy etc. Jedna organizacja o
ogólnokrajowym zasięgu pozwoliłaby wreszcie stworzyć w Polsce możliwość kariery
w zawodzie obrońcy przyrody pracującego w sektorze pozarządowym.
Co najważniejsze, organizacja działająca pod jedną nazwą w skali
całego kraju pozwoliłaby na budowę wyraźniejszego i szerszego wizerunku
medialnego niż szereg organizacji działających pod różnymi nazwami i na małym
terytorium. Jedno logo, jeden styl graficzny, ujednolicone procedury i
stosowanie dopracowanego know-how - oto jakie są elementy sukcesu
wykorzystywane przez duże korporacje i sieci handlowe. Rezygnacja z
wykorzystywania korzyści skali, jakie rodzą się z takich praktyk, prowadzi do
marginalizacji znaczenia organizacji ekologicznych w Polsce, które, ograniczone
geograficznie i organizacyjnie, trafiają na kres możliwości rozwoju w
dotychczasowej formie. Łączenie się tych organizacji w grupy o wyraźnym,
wspólnym image i celach, pozwoli przede wszystkim na dopracowanie technik
pozyskiwania funduszy oraz umożliwi ich rozwój we współczesnym systemie
gospodarczym, którzy na ogół bazuje na wykorzystywaniu do maksimum korzyści
skali.
Dla mnie szczególnie istotne jest powstanie „popularnej”
organizacji ekologicznej, nie mającej elitarnego charakteru naukowego (jak na
przykład PKE), lecz raczej popularny, praktyczny, unitarny, starający się
dotrzeć z ekologią do zwykłych mieszkańców Polski, a nie np. tylko do gremiów
decyzyjnych. Taka organizacja działałaby poprzez akcje bezpośrednie -
organizowanie happeningów, rozdawanie ulotek etc. Mieszkając w młodości w RFN
sam działałem w takiej „popularnej” organizacji (Greenpeace, który ma oddziały
we wszystkich większych miastach RFN) i widziałem ogromny zapał i poświęcenie
jej członków. Organizacja ta była częścią innej ogólnokrajowej organizacji i
stamtąd czerpała know-how i niemal całość materiałów informacyjnych - ulotek,
plakatów etc. Organizacja ta bardzo prężnie działała w niewielkim,
60-tysięcznym mieście, sumiennie edukując ekologicznie jego mieszkańców
rozmaitymi akcjami.
Mam nadzieję że polscy ekolodzy sięgną wreszcie po doświadczenia
krajów Zachodu i zorganizują się w struktury, które pozwolą im się rozwinąć w
nowej rzeczywistości gospodarczej. Uważam, że nasz kraj potrzebuje silnych,
apolitycznych organizacji ekologicznych. Być może spowoduje to także poprawę świata polityki? Organizacje ekologiczne służą przecież nie
tylko budowie świadomości ekologicznej Polaków, ale także rozwojowi i
rozbudowie świadomości społecznej samego środowiska ekologicznego, które w
Polsce często skupia bardzo ciekawych, a niezbyt aktywnych społecznie ludzi.
Adam Fularz
Komentarze
Prześlij komentarz